22 stycznia 2025
Środa, 22 dzień roku

Imienieny obchodzą:
Anastazy, Wincenty, Wiktor
Realizowane projekty Strona główna / Realizowane projekty / Międzynarodowe / CONGENIAL / 7. Czas budowy demokracji po 1989 roku 

7. CZAS BUDOWY DEMOKRACJI PO 1989 ROKU

 

1. "Polska rzeczywistość po roku 1989 w listach do męża" - Walentyna Łuksza


 


       1. Polska rzeczywistość po roku 1989  w listach do męża

 Maj 1990 roku

 

Mój mąż Gienek otrzymuje wizę Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nawet nie wiedziałam, że w biurze podróży złożył wniosek o wizę. Do Ambasady USA jednak nie pojechał. Nie widział siebie stojącego w 20-godzinnej kolejce przed Ambasadą USA w Warszawie. Po miesiącu otrzymaliśmy informację, że wiza została przyznana. Zamiast się cieszyć – jak większość Polaków w tym okresie – rozpłakałam się. Namawiałam męża do rezygnacji. W biurze podróży nawet proponowali mu pieniądze za rezygnację z wyjazdu. Nie zgodził się.

Mówiłam mu: – nie wyjeżdżaj, tam demokrację zbudowano już 100 lat temu. Do budowy demokracji przydasz się tutaj.

 – w jaki sposób?  – odpowiedział mi – muszę poznać tamtą demokrację od podszewki. Jak wrócę, to zdobyte doświadczenia przydadzą mi się.

Machnęłam z rezygnacją ręką. Przez miesiąc może się przecież wiele zdarzyć. Może impuls przestanie działać, a zacznie się chłodna kalkulacja.

Już wkrótce miałam przekonać się, co to znaczy budować swoją małą „demokrację'' samotnej kobiecie w towarzystwie trzech nieletnich córek.

 

2 lipca 1990 roku

 

Stało się. Jutro Gienek wylatuje. Gdzie? Oczywiście do „raju”. Nie wiem tylko, czy do swego, czy do mojego i jak długo ten „raj" go zatrzyma. Miesiące? Lata? W domu trwają ostatnie naprawy w łazience, kuchni. Trzeba wymienić uszczelki w kranach, poprawić odpływ wody w łazience, sprawdzić elektryczność. Co ja pocznę, jak to wszystko zacznie się psuć? Co powiedzieć dzieciom, gdzie ich Tatuś wyjechał i kiedy wróci? Przecież inaczej to trzeba powiedzieć pięcioletniej Oli, ośmioletniej Ani, a jeszcze inaczej Basi, która ma 15 lat. Co chwilę kłębią się myśli: jak sobie poradzę, jak pogodzę pracę zawodową z wychowaniem dzieci? Bez telefonu, bez rodziców, którzy mieszkają poza Białymstokiem. Najgorzej jest w nocy, nie mogę usnąć. Co będzie, gdy nadejdzie godz. „O" – czas wylotu.

 

3 lipca 1990 roku

 

Do Warszawy jedziemy pociągiem. Tata Gienka, mój szwagier Mikołaj i ja. Czas podróży mija szybko, jak nigdy. Ostatni kieliszek wódki, pocałunki...

Ciągle mam nadzieję, że w dokumentach Gienka coś nie gra, że go zawrócą, nie pozwolą wejść do samolotu. Niestety, dokumenty są w porządku. Drogę powrotną do Białegostoku spędzam w milczeniu.

W domu dzieci pytają: – gdzie Tata?

 – W Warszawie –  odpowiadam, sądząc, że to dla nich mniejszy stres.

 – Kiedy wróci?

 – Nie wiem – odpowiadam zgodnie z prawdą.

 

10 lipca 1990 roku

 

To mój pierwszy list do Ciebie. Wydaje mi się, że wyjechałeś w delegację, że jutro wrócisz.

Dzisiaj dostałam wypłatę za czerwiec – 854.000 zł.

Od dzisiaj zostały zniesione ceny urzędowe węgla, koksu, mleka, sera. Nastąpiła też podwyżka cen:

 – energii elektrycznej – o 80%

 – gazu                         – o 100%

 – energii cieplnej        – o 100%

 – usług pocztowych    – o 60%

 Co będzie dalej? Aż strach pomyśleć.

 

8 sierpnia1990 roku

 

Piszę ten list po rozmowie z Tobą. Twoich opowieści o zaopatrzeniu sklepów w USA słuchałam jak bajki. Nasz sklep jeszcze w remoncie. Na ul. Stromej w sobotę była potężna kolejka po koszyki, a następnie do kasy. Niewiele można było kupić: czerstwy chleb, bo warzyw i owoców brak, chociaż teraz pełnia lata. Dziadek w ubiegłym tygodniu przywiózł trochę jagód. Dzieci szybko wszystkie zjadły.

Aha, w lipcu zarobiłam około 1 mln zł, a za ubezpieczenie samochodu za III kwartał zapłaciłam 150.000 zł

 

17 października 1990 roku

 

Wzrost cen paliw spowodował podwyżki cen dosłownie wszystkiego. Mięso drożeje co tydzień i w dodatku trudno je kupić. Po sklepach przemysłowych nie mam czasu chodzić, ale jak kiedyś weszłam do „Promyka" i zobaczyłam  sukienki po 400.000 zł, to oniemiałam. To prawie połowa średniej płacy krajowej. Wszyscy narzekają, że ciężko żyć, coraz więcej ludzi zwalniają z pracy, a nawet jak nie zwalniają, to nie zawsze firmy mają pieniądze na wypłaty. Bardzo brakuje mi telefonu. Na rozmowę z Tobą muszę iść na Pocztę lub do znajomych. Teraz  za założenie telefonu trzeba zapłacić 2 mln zł. Chodzą pogłoski, że po nowym roku będzie to 5-6 mln zł. Ale  już dosyć o ekonomii.

Dzisiaj była wywiadówka u Ani. Pani narzekała, że dzieci jeszcze słabo czytają, robią dużo błędów. Wychowawczyni poinformowała nas o wynikach ankiety, jaka była przeprowadzona wśród rodziców. Dotyczyła modlitwy na każdej przerwie i krzyży w klasach; tego domagali się księża. Jednak większość rodziców wypowiedziała się, że chcą, żeby krzyże były tylko w salach katechetycznych, a modlitwą rozpoczynać tylko lekcje religii. Ciekawa jestem, czy w USA śledzona jest sytuacja naszego kraju, czy tylko Polacy interesują się tym, co się u nas dzieje?

W Polsce zbliżają się wybory prezydenckie (25.11.1990 r.).Największe szanse na prezydenturę mają Wałęsa i Mazowiecki. Przez poparcie dla tych kandydatów (ale chyba nie tylko) podzieliła się „Solidarność". Chodzi o wybór drogi prowadzącej do demokracji. Wydaje mi się, że bardziej przewidywalny jest Mazowiecki. Posiada też bardziej realny program. Ale programy i obietnice to jedna, a realne rządzenie to druga strona medalu.

 

26 października 1990 roku

 

Jak ja potrzebuję telefonu!!! Gdyby był telefon w domu, to częściej byś zadzwonił, można byłoby porozmawiać bez świadków, wyżalić się. Bo co to za rozmowa,  jak obok stoją inni, obcy ludzie. Ja chyba teraz kryzys przechodzę, już cztery miesiące Ciebie nie ma – nie wiem, jak dalej sobie poradzę. Jest mi coraz trudniej. Nie mogę sobie wyobrazić, jak inni w rozłące wytrzymują kilka lub więcej lat. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Pójdę już spać. Jest godzina trzecia. Dzieci spokojnie śpią.

 

17 grudnia 1990 roku

 

Już pewnie wiesz, że mamy nowego Prezydenta. Wygrał Lech Wałęsa w II turze. Mazowiecki nie przeszedł do II tury, tylko Tymiński.

Spełniło się moje marzenie. Mamy telefon!!!

W tym tygodniu nadeszły paczki od Ciebie. Szły 3 tygodnie. Magnetofon super, suszarki do włosów też, parasolki ładne, a aparat telefoniczny – bomba – tylko fachowcy nie wiedzieli, jak go podłączyć. Ubranka i zabawki dzieciom bardzo się podobały.

 

14 stycznia 1991 roku

 

Inflacja szaleje. W ubiegłym tygodniu nabiał i mleko podrożały o 50 % (1 litr mleka z 1200 na 1800 zł) Papierosy, alkohol i cukier o 40 %. Mięso drożeje jak zwykle co poniedziałek. Nie ma jeszcze decyzji o wysokości czynszu za mieszkanie. Są tylko ogłoszenia, zachęcające do spłaty kredytu na mieszkania spółdzielcze, ponieważ oprocentowanie w tym roku wyniesie 60 %

 

18 lutego 1991 roku

 

Już zaraz północ. Dzieci smacznie śpią, tylko Ania coś mówi przez sen. Muszę przyznać, że coraz rzadziej pytają, kiedy wrócisz z tej delegacji do Warszawy. Chyba zaczynają się przyzwyczajać do nowej sytuacji. Gorzej ze mną. U nas zaczynają się strajki, może znowu będą puste półki? W piątek dostaliśmy wydruki komputerowe o wysokości czynszu. Za nasze mieszkanie do tej pory płaciłam 136.500 zł, a teraz 272.000 zł – wzrost o 100% !

 

10 marca 1991 roku

 

Dziękuję bardzo za życzenia z okazji Dnia Kobiet. Wielką niespodzianką były kwiaty od Ciebie, przyniesione przez męża Marysi. U nas w pracy też nie zapomnieli o tym święcie. Dostałyśmy bony towarowe o wartości 50.000 zł do zrealizowania w „Centralu”.

 

29 maja 1991 roku

 

W Białymstoku trwa strajk MPK, który bardzo utrudnia nam życie, dojazdy do pracy. Co drugi dzień musiałam jeździć z Oleńką na zmianę opatrunków na Słonimską. Rączka ładnie się goi. Wczoraj Kazik przyszedł do mnie na kawę. Widać było, że chciał porozmawiać o swoich sukcesach zawodowych, czyli o telewizji kablowej, którą prawdopodobnie uruchomi w czerwcu. Wtedy będziemy mieli kilka programów satelitarnych. Marta (Twoja chrześniaczka) jest już po Pierwszej Komunii. Dałam jej w prezencie złoty łańcuszek z jej znakiem zodiaku, kurtkę i kwiaty.

 

 6 czerwca 1991 roku

 

W środę Białystok żył wizytą Papieża. Ja oglądałam to wydarzenie w telewizji.

 

26  czerwca 1991 roku

 

U nas najważniejsze wydarzenie to zakończenie roku szkolnego. Wszystkie nasze córki wzorowe, chwalone, aż miło słuchać. Możesz być dumny. Basia pewnie Ci napisała, że zmieniła profil nauki. Będzie w klasie humanistycznej. Ania, oczywiście wzorowa, jest też „królową ortografii". Była dumna, gdy Pani poprosiła dzieci, by biły brawa „Królowej". Byłam na pływalni i podziwiałam osiągnięcia naszych pociech i w tej dziedzinie. W dniu, w którym otrzymasz nasze listy, minie rok od Twojego wyjazdu. Smutna to rocznica. Nastąpił u mnie nawrót melancholii. Mam nadzieje, że to pierwsza i ostatnia tego typu rocznica i za rok będziemy razem.

 

14 sierpnia 1991 roku

 

Jest już późny wieczór, gdy mogę nareszcie spokojnie zacząć pisać list do Ciebie. W radiu transmisja z mszy z udziałem Papieża (jest w Polsce), a więc nastrój odpowiedni do pisania listu do Ciebie. W związku z wizytą Papieża na Jasnej Górze odbywa się zlot młodzieży z całego świata. Z naszej rodziny na to spotkanie pojechała Ania z Bydgoszczy i  Włodek z Włocławka. Już 2 miesiące trwa strajk MPK. Wojskowe samochody zastępują autobusy. Zastępcze kursy są co 1.5-2 godziny, taksówki drogie. Wiele spraw planowałam pozałatwiać podczas wakacji, ale na pewno mi się nie uda. Czasami Paweł syrenką gdzieś mnie podrzuci.

 

9 września 1991 roku

 

Wakacje szybko minęły. Ania już w 3 klasie, wychowawczyni ta sama. W szkole jeszcze więcej dzieci, bo doszły z Leśnej Doliny. Zajęcia odbywają się na 3 zmiany od 7.30 do 19.00. To już nie szkoła, a kombinat. W ramach oszczędności obcięto po 3-4 godz. zajęć tygodniowo przy tym samym programie. Czeka nas więcej pracy szkolnej w domu. Obecnie w całej Polsce trwa akcja protestacyjna nauczycieli.

 

 

 24 września 1991 roku

 

Inflacja w Polsce szaleje. Nie widać jej końca. Moje pobory wystarczają do 10-go. Rok temu wystarczyło, jak sprzedałam 100$ miesięcznie, żeby skromnie przeżyć, potem 200$, a teraz 300 trzeba sprzedać, żeby utrzymać rodzinę. Ludzie w zakładach protestują, głodują. Nie mam pojęcia, jak to się skończy. W Białymstoku nareszcie skończył się strajk MPK. Trwał 2,5 miesiąca.

 

10 listopada 1991 roku

 

Dzisiaj odwiedził mnie pan z Centrum Badania Opinii Publicznej. Zostałam wylosowana do badań. Badania dotyczyły wyborów, sytuacji w kraju zarówno politycznej, jak i gospodarczej i na tym tle naszej rodziny. Pytania dotyczyły: czy jestem wierząca, praktykująca, czy należałam do PZPR, do związków zawodowych, co czytam, ile zarabiam, itp. Wiele pytań było typu: „co będzie jeśli". Chciałoby się być optymistą, ale gdy widzę, jak trudno ludziom przeżyć od wypłaty do wypłaty, to optymizm gdzieś się ulatnia. Czasem rozpacz ludzi ogarnia. W tym tygodniu mięso i wędliny zdrożały o 30%, a cukier o 100%.

 

7 stycznia 1992 roku

 

Dziękuję Ci za piękny list, miło jest taki list dostać. To podtrzymuje na duchu i pomaga przetrwać tę długą rozłąkę. Piszesz, że masz chandrę, my też. Oli choroba spowodowała, że nie możemy nigdzie wyjść, wyjechać ani zaprosić do siebie. Ania jest wyjątkowo rozdrażniona. Na Sylwestra płakała i mówiła, że to najsmutniejszy Sylwester w jej życiu. Ola dostała większą objętościowo paczkę i też był z tego powodu problem. Dzisiaj od rana dziewczyny kłóciły się i dopiero pod wieczór humor im się poprawił. Ania martwi się, co będzie  jak ona zachoruje. Nie chodzi jej o szkołę, lecz o konkurs tańca.

Na wigilię byliśmy u Lali. Przygotowali się ekstra. Oprócz tradycyjnych dań wigilijnych takich, jak barszcz czerwony z uszkami, pierożki z grzybami, karp, śledzie, łazanki z makiem, kutia, był łosoś, pieczarki faszerowane, itp. Były też prezenty i wiele radości, szczególnie dla dzieci. Ja robiłam zdjęcia, wyszły całkiem nieźle.

Dostaliśmy aneksy do umowy o pracę, zobowiązujące nas do dyżurów. Ponadto dostaliśmy pismo o miernych wynikach w pracy i czas 3 miesiące na poprawę. Jak wydajność pracy nie ulegnie zmianie, to grożą wypowiedzeniem. Trzeba wziąć to do serca, bo z pracą w Białymstoku jest krucho.

Podam Ci przykładowe ceny w Białymstoku:

 – wynajęcie pokoju przez studenta na rok – 5 mln zł (Włodek wynajął-dostał się na stomatologię)

 – prywatny kurs jęz. angielskiego w grupie za rok – 400 tys. zł

 – zaleczenie jednego zęba – 150 tys. zł

 – szkła kontaktowe do oczu – 600 tys. zł

 – atlas z anatomii człowieka – 600 tys. zł

 – kapcie – 50  tys. zł

 – buty – 150 tys. zł

Tak więc wszystkie opłaty, czyli czynsz, światło, TV, telefon, przedszkole wyniesie ok. 1,5 mln zł. Całe szczęście, że w grudniu zarobiłam 3 mln zł. Wśród ludzi widać wyraźne załamanie, skąd brać pieniądze na życie? Pensja koleżanki, która jest nauczycielką, wynosi 1,5 mln zł. Babcia przed przyjazdem do nas kupiła od Rosjan dresy dla dzieci, masła, sera, a teraz robi sweter.

 

 22 lutego 1992 roku

 

Coraz więcej znajomych jest na zasiłku dla bezrobotnych. W ubiegłą sobotę świętowaliśmy 7-me urodziny Oleńki. W prezencie dostała przeważnie książki. Udawała, że jest zadowolona, chociaż potem pytała mnie, dlaczego nie dostała normalnych prezentów. Ona jeszcze malutka. Wczoraj zrobiłam zaproszenie dla Wiery z Brześcia. Wyobraź sobie, że od 01.02.1992 r. nie ma już państwowych biur notarialnych. Wszystkie prywatne. Nasz blok w Ostrołęce został sprzedany. Nowy właściciel ustalił czynsz na 1,6 mln zł. Chce chyba, żeby lokatorzy jak najszybciej się wynieśli. Coraz więcej tych „normalności" rynkowych.

 

23 marca 1992 roku

 

Moja koleżanka ze studiów urodziła córeczkę. Ma już 3 synów. Jak napisała ogłoszenie, że przyjmie kobietę do dziecka, to zgłosiło się 50 osób. Wybierała jak w ulęgałkach. Tak to się zmieniła sytuacja na rynku pracy. Inni znajomi zakładają własne firmy. Jest to ryzykowne, ale nie ma innego wyjścia. Ciekawa jestem, co my będziemy robić, jak wrócisz. Mam nadzieję, że poradzimy sobie. Jeszcze niedawno prywaciarzami byli rzemieślnicy, a teraz coraz więcej ludzi zaczyna myśleć o założeniu własnego interesu. Ale do tego potrzeba też kapitału.

 

29 czerwca 1992 roku

 

U nas w Polsce zdecydowanie się poprawiło. Jesteśmy chyba bardzo zabawnym krajem. Przepychanki z okresu, kiedy byłeś w Białymstoku, to małe piwo. Jedynie gospodarką jakoś nikt się nie przejmuje. Mam wrażenie, że na tym mało kto się zna. Co innego polityka. Na polityce i zdrowiu znają się wszyscy. Nasi wybrańcy w Sejmie ciągle się kłócą. Nikt nie ma chęci czy też umiejętności podyskutowania o gospodarce i o losie ludzi. Los ludzi szczególnie z upadłych PGR-ów i SKR-ów jest przesądzony. Jeżeli ktoś pracuje w firmie, w której na czas płacą pobory, to jest szczęśliwy i nie ma co narzekać. Boimy się, że gospodarka się rozleci. Ile czasu ludzie mogą jeszcze wytrzymać. Dzisiaj usłyszałam, że prywatyzacja to nic innego, jak zawłaszczanie majątku państwowego. W Białymstoku tylko kilka zakładów jako tako funkcjonuje. Sukcesem natomiast skończyła się wojna z „przeżytkami socjalizmu". PGR-y, SKR-y i Spółdzielnie Produkcyjne praktycznie zostały skasowane. Piszę Ci trochę o naszej gospodarce, przecież jesteśmy ekonomistami. Sądzę, że powinniśmy dać sobie radę w gospodarce rynkowej. Niektórym ludziom stopa życiowa poprawiła się, ale większości pogorszyła się. Jak nam się uda??

 

 

 

21 września 1992 roku

 

Wszystko, co dobre, to się szybko kończy. Właśnie skończyły się wakacje i rozpoczął rok szkolny. Trzeci raz bez Ciebie. Basi minęła już połowa nauki w liceum. Za 2 tygodnie planują zorganizować tzw. połowinki – potańcówkę wszystkich trzecich klas. U Oli zaś wkrótce będzie pasowanie na ucznia. Ania na tańce chodzi 2 razy w tygodniu – odpłatność 40 tys. zł miesięcznie. Jęz. angielski rozpocznie się 01.10 – odpłatność – 50 tys. zł płatne z góry. Olę też trzeba będzie zapisać. W dzieci należy inwestować. Basia już planuje, jak będzie obchodzić 18 urodziny. Jak ten czas leci.

 

24 listopada 1992 roku

 

Dzisiaj dostałam list od Ciebie i dzisiaj także dzwoniłeś. Jestem ciągle zdenerwowana, w pracy atmosfera nerwowa, ciągle straszą, że zwolnią. Szefowie domagają się coraz więcej i coraz więcej. W domu też mnóstwo problemów. Każde dziecko to inna osobowość, inny charakter. Ania jest bardzo nerwowa, dzisiaj już kupiłam lekarstwo na uspokojenie dla niej i dla siebie. Bogu dzięki, że podjąłeś decyzję o powrocie do domu w marcu następnego roku.

 

12 stycznia 1993 roku

 

Cieszymy się, że to już końcówka Twego pobytu w Stanach. Ciekawa jestem, czy już dokonałeś rezerwacji i na kiedy. Chyba już muszę zacząć się przygotowywać.

 

28 marca 1993 roku

 

Jedziemy do Warszawy na lotnisko. Jadę z dziećmi. On wraca z „raju", a ja go witam – jak to się u nas mówi – w demokratycznym już kraju. Mnożą się pytania. Jaka będzie reakcja dzieci? Jak zostaną ułożone relacje między nami wszystkimi? Jak się mój mąż odnajdzie w kraju po trzyletnim pobycie za granicą?

 

Walentyna Łuksza


 
 
© 2011 Uniwersytet Trzeciego Wieku w Białymstoku
Ten projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Komisji Europejskiej. Projekt lub publikacja odzwierciedlają jedynie stanowisko ich autora i Komisja Europejska nie ponosi odpowiedzialności za umieszczoną w nich zawartość merytoryczną.