22 stycznia 2025
Środa, 22 dzień roku
Imienieny obchodzą: Anastazy, Wincenty, Wiktor
|
6. ODPUSTY
1. "Odpust świętego Antoniego w Niewodnicy Kościelnej" - Barbara Wilczewska
2. "Moja Święta Woda" - Krystyna Szewczyk
1. Odpust świętego Antoniego w Niewodnicy Kościelnej
Nieopodal Białegostoku, zaledwie kilka kilometrów od tego wojewódzkiego miasta, znajduje się Niewodnica Kościelna – pięknie wśród lasów położona miejscowość, do której od lat chętnie przyjeżdżają wczasowicze. Wielu białostoczan ma tu swoje letnie domki, wielu zamieszkało na stałe, wybierając życie na łonie natury z bliskim i łatwym dostępem do miasta. Ta nowoczesna miejscowość ma swoją długą i bogatą historię, sięgającą XVI wieku.
Niewodnica od dawna jest miejscem wielkiego kultu świętego Antoniego Padewskiego. Pierwsza informacja o wizerunku św. Antoniego w tutejszej świątyni pochodzi z drugiej połowy XVII wieku. W dniu 17 sierpnia 1674 r. wizytujący kościół bp Mikołaj Słupski zapisał: „Po lewej stronie ołtarz trzeci św. Antoniego, gdzie in medio św. Antoni malowany”. Obraz niezmiennie znajduje się w tym samym miejscu i nieustannie otaczany jest wielką czcią. Wokół umieszczone są liczne wota, pozostawione przez modlących się, których prośby zostały wysłuchane. Już w latach osiemdziesiątych XVIII wieku w kościele przechowywano 40 srebrnych tabliczek wotywnych i korony na głowach Świętego i spoczywającego na jego ramieniu Dzieciątka. W drugiej połowie XIX wieku sanktuarium św. Antoniego było tak znane, iż to właśnie w Niewodnicy odbyło się specjalne „uroczyste nabożeństwo z odpustem na intencję oswobodzenia Ojczyzny”. 13 czerwca 1860 r. „do mizernego, lecz słynącego cudami kościoła niewodnickiego podążyły procesje ze wszystkich kościołów dziekanatu białostockiego. Niezliczone tłumy wzięły udział w tej podniosłej manifestacji”. Na wzrost popularności sanktuarium wpłynęło sąsiedztwo dynamicznie rozwijającego się przemysłowego ośrodka miejskiego i budowa kolei warszawsko – petersburskiej na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku. Obecnie poza koleją i powszechnym transportem własnym dojazd do Niewodnicy bardzo ułatwia prywatna linia autobusowa „Pogoda Express”. Przez cały rok we wszystkie wtorki przed obrazem świętego Antoniego w Niewodnicy sprawowana jest Msza Święta oraz trwają modlitwy, zanoszone w intencjach, które wierni ciągle składają do specjalnej urny.
Szczególnym dniem w Niewodnicy od dawna jest dzień odpustu świętego Antoniego, czyli 13 czerwca. Te czerwcowe odpustowe uroczystości poprzedza nowenna do św. Antoniego. W dziewięć kolejnych niedziel przed 13 czerwca o godzinie 1800 do kościoła przybywają liczni czciciele tego świętego z Padwy – wybitnego średniowiecznego kaznodziei, który obecnie najbardziej jest znany jako patron rzeczy zagubionych. Już w przeddzień odpustu, czyli 12 czerwca o godz. 18.00 przy kościelnym polowym ołtarzu odbywa się uroczysta Msza Święta oraz nieszpory. Modlitwom tym tradycyjnie przewodniczy najstarszy, pochodzący z niewodnickiej parafii kapłan. Na liturgii licznie gromadzą się nie tylko mieszkańcy parafii, ale też pielgrzymi z Białegostoku i innych pobliskich miejscowości. Wtedy również przy drodze w pobliżu kościoła pojawiają się liczne stragany, na których można kupić tradycyjne odpustowe słodycze, czyli „grzybki”, „koguciki”, lizaki i „maki” oraz rzeczy przydatne w gospodarstwie rolnym, przede wszystkim typowe dla tego odpustu drewniane grabie. W letnie czerwcowe dni swoich amatorów znajdują lody i kapelusze. Nieletni chłopcy najchętniej kupują hałaśliwe korkowce. Miejsca na stragany są przez ich właścicieli rezerwowane dużo wcześniej. Już w maju można zobaczyć rejony zaznaczone na ziemi poprzez wbite kołki i rozciągnięte sznurki.
Największe jednak obchody ku czci świętego Antoniego w Niewodnicy odbywają się 13 czerwca. Niezależnie od dnia tygodnia, w którym ta uroczystość przypada, świętują wtedy nie tylko mieszkańcy parafii, ale też tłumy pielgrzymów i gości. Nawet w czasach głębokiej komuny, kiedy nikt nie znał pojęcia wolnej soboty i nie było możliwości odpracowania opuszczonych zajęć szkolnych, tradycja nakazywała pozostanie wszystkich dzieci w domu i udział w odpuście. Natomiast nauczyciele po paru godzinach gotowości do pracy, czyli nadaremnego oczekiwania w murach szkoły, również razem ze swymi rodzinami wędrowali na odpustową sumę.
Centralnym punktem tych uroczystości ku czci świętego Antoniego niezmiennie jest Msza Święta odprawiana w samo południe, celebrowana zwykle przez księdza arcybiskupa – metropolitę białostockiego w otoczeniu licznych przybyłych kapłanów, szczególnie pochodzących z niewodnickiej parafii. Poprzedzona jest ona uroczystą procesją. Przez cały dzień trwają liturgie z licznym, masowym udziałem wiernych. Nieustannie rozlegają się słowa pieśni:
Jeżeli szukasz cudów Antoniego,
Spojrzyj na cały okrąg świata tego.
Poznasz, jak słynie w każdej krainie
I ciebie jego ratunek nie minie.
Ref. O, święty Antoni, o, święty Antoni,
Niech nas przed Bogiem twoja prośba broni,
Twoja prośba broni.
Obecni są pątnicy indywidualni, którzy przybywają różnymi środkami transportu, ale też często tradycyjnie w pieszych pielgrzymkach. Wielu czcicieli świętego Antoniego gromadzi również ostatnia Msza Święta, sprawowana o godz. 1800, przeznaczona przede wszystkim dla osób pracujących i dla uczącej się młodzieży. Wewnątrz świątyni wierni nieustannie adorują wystawione tego dnia na środek kościoła relikwie świętego Antoniego, składają prośby przed jego obrazem, na kolanach obchodzą główny ołtarz z wotywnymi świecami w rękach. Niektóre z tych świec opatrzone są staroświecko brzmiącym, tradycyjnym napisem: „Ku czci pamięci św. Antoniego”. Przed samym kościołem, jak dawniej bywało, od kilku lat znowu są do nabycia pamiątki z odpustu w postaci pocztówek. W pobliżu plebanii duchowni w specjalnym „zielonym kiosku” przyjmują ofiary na Msze Święte.
Wśród czcicieli świętego Antoniego, którzy w dniu 13 czerwca corocznie przybywają na odpust do Niewodnicy, jest wielu ofiarowanych do świętego Antoniego jeszcze przed urodzeniem przez swoich rodziców. Najpierw przywożeni są jako dzieci, a potem w dorosłym już życiu przyjeżdżają wraz ze swymi rodzinami. Świadczy to o nieustającym kulcie świętego Antoniego, przenoszonym z pokolenia na pokolenie.
W tym uroczystym dniu ksiądz proboszcz zawsze pamięta o solenizantach, którzy za patrona mają właśnie świętego Antoniego. Jest to imię popularne szczególnie wśród starszych parafian. Imieninowe życzenia przyjmuje wtedy również miejscowy pan organista.
Jako mieszkanka Niewodnicy Kościelnej od pięćdziesięciu lat uczestniczę w odpustach świętego Antoniego i obserwuję niezmienność zasadniczych elementów kultu tego świętego w mojej miejscowości i parafii. Dzień odpustu zawsze jest dniem niezwykle uroczystym i rządzi się swoimi prawami. Nasza parafia powiększa się wtedy o rzesze krewnych, znajomych i różnych innych pielgrzymów. Kościelnym uroczystościom i modlitwom wiernych towarzyszą barwne stragany, tłumnie przez wszystkich odwiedzane, ogólny gwar i strzelanie korkowców. Nawet pogoda jest przeważnie taka sama. Po ciepłym słonecznym dniu późnym popołudniem pojawia się deszcz, który zmywa brudy i rozgania ostatnich amatorów odpustowych atrakcji. Niezmienne w tym czasie sianokosów pozostaje zapotrzebowanie na grabie, które wcześniej odjeżdżały ze swymi nowymi właścicielami na furach, a ostatnio wystają spod uchylonych klap samochodowych bagażników. Motoryzacja spowodowała też inne zmiany. Obraz tarasujących drogi, zalegających wszędzie fur oraz wyprzężonych i karmionych koni zastąpiły wszechobecne samochody, ustawione na specjalnie dla nich wykoszonych parkingach. Ze względu na łatwość szybkiego poruszania się wierni gromadzą się licznie na wszystkich odpustowych Mszach Świętych, podczas gdy dawniej zdecydowana większość (prawie wszyscy) wybierali się na sumę. Liczba czcicieli świętego Antoniego z całą pewnością nie maleje, a tradycje odpustu są kultywowane z zadziwiającą konsekwencją.
Barbara Wilczewska
Mieszkańcy Wasilkowa od wieków uczestniczyli w uroczystościach odpustowych w Świętej Wodzie przy trakcie Grodzieńskim. Ten zwyczaj przechodził z pokolenia na pokolenie, rodzice i dziadkowie cześć oddawaną Matce Bożej Bolesnej przekazywali dzieciom i wnukom.
Warto przypomnieć najważniejsze fakty historyczne związane z kultem miejsc świętych, który rozkwitał na ziemiach polskich od końca XVII wieku, a temu towarzyszyły koronacje cudownych obrazów, szczególnie maryjnych. Jak pisze prof. Józef Maroszek w monografii Wasilkowa, na ożywienie pobożności znaczny wpływ miało „morowe powietrze”, szalejące w latach 1709 – 1711. Ludność w obawie przed zarazą kryła się po ustroniach, uroczyskach, szukała źródeł krynicznych z uzdrawiającą wodą. Po ustąpieniu epidemii, w unickie święto Spasa, a później rzymskokatolickie św. Rocha, przy świętych źródłach gromadzili się wierni, aby dziękować za łaski i prosić o zdrowie.
Metropolita Lew Kiszka, broniąc Kościoła unickiego przed prawosławiem moskiewskim (car Piotr I), rozwijał kult świętych źródeł w Grabarce, Hodyszewie, Wasilkowie, Leśnej Podlaskiej, Studziennicznej … O Świętej Wodzie zachował się przekaz o cudownym odzyskaniu wzroku przez Bazylego Lenczewskiego (1719 r.), supraskiego papiernika, który „otarłszy oczy tą wodą natychmiast przejrzał”. Z wdzięczności ufundował drewnianą kapliczkę, poświęcono ją z woli metropolity unickiego.
Już w 1725 r. odbył się w Świętej Wodzie odpust na Paraskewę, połączony z dorocznym jarmarkiem. W latach sześćdziesiątych XVIII w. komisja zwołana przez metropolitę F. Hrebnickiego spisała i zbadała wiele cudów – świadectw od wiernych, którzy zostali uzdrowieni.
Stolica Apostolska w 1778 r. nadała przywilej świętowania odpustu ku czci Matki Panny Bolesnej. Misja bazyliańska, ustanowiona przez Lwa Kiszkę, otaczała opieką duchową katolików greckiego i łacińskiego obrządku zgodnie z ideą ekumenizmu.
W zburzonej przez gwałtowny wiatr kaplicy pozostała jedynie ściana z obrazem Matki Bożej, co jeszcze bardziej wzmogło wiarę. Po kasacie Unii Brzeskiej (1839 r.) kaplica unicka na mocy ukazu carskiego została przekazana cerkwi prawosławnej. Katolicką architekturę kaplicy zastąpiono bizantyńsko – moskiewską, nie zniszczono jednak cudownego obrazu, który dopiero w 1915 r. został wywieziony do Rosji przez popa S. Leniewicza.
Po odzyskaniu niepodległości kaplicę zwrócono Kościołowi (30 XI 1921) na mocy rozporządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Poświęcenia dokonał ks. Al. Chodyko. W międzywojniu powstał Kościół neounicki, więc w Świętej Wodzie odprawiano również nabożeństwa według tego obrządku. Czyniono starania o przeniesienie małego ikonostasu z klasztoru w Supraślu do kaplicy świętowodzkiej.
Historia Świętej Wody jest niezwykle interesująca, dlatego nie mogłam pominąć najważniejszych faktów w moich wspomnieniach. Jako siedmiolatka byłam świadkiem odbudowy kaplicy na wzgórzu za Wasilkowem, ponieważ mój tata Roman Bychowski wraz z Aleksandrem Zawadzkim wznosił nowe mury z woli ks. Wacława Rabczyńskiego, który postanowił odbudować świątynię zburzoną przez żołnierzy Armii Czerwonej w 1940 roku. Chodziłam kilka kilometrów z koleżankami, żeby zanieść tacie jedzenie i przyglądać się odbudowie. Pomagali parafianie, ministranci, na przykład Ryszard Koziara, później znany adwokat białostocki.
Helena Rabczyńska, matka ks. Wacława w 1947 r. namalowała do odrestaurowanej kaplicy nowy obraz Matki Bożej Bolesnej, trzymającej na łonie martwego Chrystusa po zdjęciu z krzyża. Latem 1950 r. biskup W. Suszyński poświęcił uroczyście kaplicę w Świętej Wodzie.
Odpusty odbywały się dwa razy w roku – w dziesiątą niedzielę po Wielkanocy (w czerwcu) i na Matki Bożej Bolesnej (we wrześniu). W przeddzień zjeżdżali się kramarze z całej Polski i ustawiali swoje stoiska od szosy do muru okalającego kościółek. Sprzedawali różnorodne cukierki: grzybki, gruszki, pałeczki, maczki … oraz dewocjonalia. Szłam na odpust przede wszystkim po te „smakołyki”. Z zabawek kupowałam piłeczki jo – jo, wiatraczki czy koguciki. Ważna była suma pieniędzy otrzymana od rodziców. Nie myślało się wtedy o uczestniczeniu w mszy św., tylko o penetrowaniu straganów. Dopiero podczas pracy w szkole znalazłam informację o żargonie ochweśnickim, którym posługiwali się kramarze – dodawali do wyrazów określone sylaby i nie rozumiano, o czym mówią.
Ksiądz W. Rabczyński postanowił stworzyć w Świętej Wodzie miejsce pielgrzymkowe na wzór Lourdes. W 1953 r. rozpoczął budowę groty na wzór francuskiego sanktuarium. Grota z polnego kamienia z figurą Niepokalanie Poczętej NMP, a także postacią Bernadetty zachwyciła wszystkich wiernych. Nie trzeba było czerpać wodę ze studni, cudowna woda spływała do kamiennej muszli. Otoczenie kościółka upiększyły kaplice, obrazujące pięć bolesnych tajemnic różańca świętego. Na niewielkim wzniesieniu pobudowano ambonę, cokolwiek niżej powstała sadzawka, basenik ujęty w cementową obudowę. Można było w nim obmyć nogi po przyjściu do Świętej Wody.
Na uroczystości odpustowe przybywało wielu księży z okolicznych parafii, mieszkańcy Wasilkowa i okolic. Proboszcz W. Rabczyński nie miał daru głoszenia kazań, tylko do dzieci mówił pięknie, dlatego homilie wytrawnych kaznodziejów były długo komentowane wśród wasilkowian. W miarę dorastania przestały mnie interesować krochmalowe „delicje”, uczestnictwo w długim nabożeństwie powoli stawało się normą. Świętą Wodę odwiedzałam nie tylko z racji dorocznych odpustów, chodziło się tam często, szczególnie w czasie wakacji, aby w spokoju pomodlić się i napić się świętej wody.
Po latach Święta Woda stała się miejscem komercyjnym. Nowa parafia, inne zapatrywania proboszcza, nie twierdzę, że nie religijne, ale my wasilkowianie kochamy Świętą Wodę za czasów wspaniałego duchownego ks. W. Rabczyńskiego. Nastrój uroczyska na wzgórzu za Wasilkowem został zamieniony na rzesze odwiedzających cudowne miejsce, butelki z wodą sprzedawane wiernym, kramy z jadłem ekologicznym, restaurację, plac zabaw … Czy Matka Boża Bolesna potrzebuje tej „finansowej” oprawy?
Krystyna Szewczyk
|
|